Kontynuujemy prace, które przed zimą nabierają rozpędu, na zewnątrz na południowej ścianie pojawiła się już pierwsza warstwa kleju,
majstry nauczyli się już kłaść styropian grafitowy i przestali marudzić więc mam trochę lżej.
Kafelkarz natomiast skończył już podłogi w przedpokoju ,wiatrołapie i kuchni i teraz walczy z łazienką.
Wykonana jest już zabudowa z g-k oraz wnęka na półkę pod prysznicem, którą udało mu się wykuć bez naruszania tynku w wiatrołapie (nie licząc małej ryski ok. 3 cm. którą przykryje farbą), gdyby jednak coś popękało był plan awaryjny w postaci tapety na ścianę, na szczęście nie musiał być wprowadzony.
Józef na każdej ścianie powiesił sobie projekt łazienki więc cała robota wygląda profesjonalnie. Po wykonanie zabudowy okazało się jednak że miejsca na umywalkę pozostało 40 cm. może i dało by się ją zmieścić , ale my skażeni małą umywalką którą teraz mamy przy której trzeba kucać (jak kiedyś w kiosku ruchu), aby nie nachlapać chcemy mieć 50cm więc przesuwamy drzwi:-) (nasz dom będzie jak chcemy, a nie jak wychodzi). Z jednej strony już wykute jeszcze tylko z drugiej domurować i będzie ok.
Swoją drogą dawno nie widziałem kiosku przy którym trzeba się schylać, ale w obecnych czasach byłoby to chyba niemoralne i na pewno niebezpieczne.
Równocześnie na budowie przewija się elektryk, który zakłada gniazdka i pstryki
przy okazji dowiedziałem się że da się przesyłać sygnał z anteny naziemnej i satelitarnej na jednym kablu (ja oczywiście dałem dwa kable, no nic jeden będzie rezerwowy) trzeba tylko kupić sumator, który puszcza poszczególne sygnały na różnych częstotliwościach a gniazdo RTV/SAT odbiera sygnał i filtruje go. Nad gniazdkami niekiedy pozostają małe szpary ale trochę akrylu i farby i będzie dobrze.
Ja natomiast jako zastępca kierownika interesu (kierownik się niestety rozchorował i leży w domu) postanowiłem skończyć niekończącą się historię z kotłownią. W tym celu nałożyłem otulinę na wszystkie rurki i za pomocą izolacji i trytek uporządkowałem kable, których jest naprawę dużo (kto by pomyślał że kiedyś instalacje były wykonywane jako grawitacyjne i bez żadnych kabli też było ciepło).
(zdjęcie przed skończeniem walki z kablami)
Dodatkowo zamontowałem siłownik do zaworu czterodrogowego, który ku mojemu zaskoczeniu bardzo dobrze wpłyną na pracę całej instalacji. Nawet przy montażu skorzystałem z instrukcji (co bardzo rzadko mi się zdarza) poszło więc dość sprawnie.
Dotychczasowe ręczne próby utrzymania odpowiedniej temperatury zasilania i powrotu kończyły się niepowodzeniem. Trudno jest ręcznie utrzymać odpowiednie parametry przy kiedy "wredne" głowice termostatyczne na grzejnikach ciągle zmieniają swoje położenie. Teraz siłownik sam pilnuje otwiera, zamyka i jest bardzo dobrze.